„Na fałszywe informacje trzeba reagować błyskawicznie”. W PE o wojnie informacyjnej

W Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się konferencja na temat wojny informacyjnej i wspierania otwartego dialogu. Wydarzenie zostało zorganizowane przez przewodniczącą Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony (SEDE) Annę Fotygę we współpracy z łotewską europosłanką Sandrą Kalniete oraz Międzynarodowym Instytutem Republikańskim (IRI).

 

„Wróciłam właśnie z Ukrainy, z Mariupola nad Morzem Azowskim, ale także z linii frontu w Donbasie” – mówiła Anna Fotyga. Przewodnicząca podkomisji bezpieczeństwa i obrony PE podkreślała ogrom zagrożeń związanych z  wojną hybrydową i jednego z jej aspektów, jakim jest dezinformacja. „Największe wrażenie wywarła na mnie dyskusja z szeregowym żołnierzem, który jasno powiedział, iż poświęcenie jego i tysięcy Ukraińców może pójść na marne, jeżeli ukraińskie społeczeństwo i państwo przegrają na froncie wojny informacyjnej” – mówiła Fotyga.

 

W ocenie Sandry Kalniete dzisiaj debata o rosyjskiej propagandzie jest w sercu dyskursu nie tylko w UE, ale również na poziomie transatlantyckim. „Trzy lata temu dyskutowano, czy problem ten w ogóle istnieje” – podkreśla łotewska europosłanka. Kalniete zaznaczyła, że konieczne są odpowiednie zasoby finansowe i lepsza wymiana informacji między służbami.

 

Žiga Turk z uniwersytetu w Ljubljanie wskazał na konieczność rozgraniczenia pomiędzy „zagraniczną wojną informacyjną, a krajową bitwą idei”. Naukowiec zwracał uwagę, iż tzw. „stare media” mają ugruntowane powiązania z głównymi partiami i są mocno zainteresowane podtrzymaniem status quo. Profesor przestrzegał przed outsourcingiem oceny  tego, co jest „fake newsem”, na poziom firm. Firmy powinny postępować zgodnie z zasadą neutralności i równości treści, by nie mieszać się w prowadzoną w demokratycznym państwie walkę idei.

 

Jan Engelmann tłumaczył, jaką rolę w odbiorze treści mają emocje. „Najczęściej, kiedy jakaś informacja jest przepełniona emocjami, jej odbiorcy są mniej skłonni do sprawdzenia jej wiarygodności” – mówił naukowiec. Według jego badań  „kłamstwa zabarwione emocjonalnie są o wiele częściej i szybciej powielane” dlatego też powinniśmy zwracać szczególną uwagę na tego typu przekazy.

 

Thomas Albrechtsen, właściciel firmy z branży IT ocenił, iż rządy, eksperci i społeczeństwa potrzebują więcej danych, by skutecznie zwalczać dezinformacje, co spotyka się z blokadą ze strony wielkich koncernów.  „Tak jak bank nie może samodzielnie prowadzić dochodzenia wobec prania brudnych pieniędzy, tak media społecznościowe nie mogą same prowadzić dochodzenia w swojej sprawie w kontekście rozpowszechnianej za ich pośrednictwem dezinformacji” – mówił. Wskazywał, iż proces ten musi być transparenty, a portale powinny dzielić się danymi z odpowiednimi organami, by móc ocenić źródła i szkodliwość kampanii dezinformacyjnej. Albrechtsen podkreślał również, iż musi istnieć jasna procedura uznania informacji za fałszywą, by problem rozwiązać, a nie przenieść w inne miejsce. „Portale społecznościowe nie mogą posiadać monopolu do orzekania, co jest prawdą, a co nią nie jest”  – mówił duński przedsiębiorca.

 

Mads Vestergaard z uniwersytetu w Kopenhadze wskazywał na kompleksowość problemu. W jego ocenie duże znaczenie mają media publiczne, które powinny tworzyć lepsze środowisko do debaty niż komercyjne środki przekazu.

Wskazał także, iż za słabo badany jest model biznesowy podmiotów rozpowszechniających dezinformację.

 

Miriam Lexmann przedstawiła wyniki badań prowadzonych przez International Republican Institute, w ramach którego m.in. w krajach Grupy Wyszehradzkiej, sprawdzano podejście do wartości, zaufanie do państwa, zmianę dyskursu politycznego i korelację między narażeniem na narrację związaną z dezinformacją a czynnikami natury gospodarczej czy społecznej. „Chodziło o wskazanie, jakie są priorytety. Aż  40% Czechów i 36% Słowaków jest przekonanych, że UE zmusza ich do rezygnowania z ich tradycyjnych wartości. Tym należy się zająć – w jakie wartości ludzie wierzą. Widać, że system wartości przeżył poważny wstrząs” – mówiła Lexmann. Ekspert podkreśliła, że nastąpiła również zmiana w zakresie dyskursu i teraz częściej odbywa się on poprzez media społecznościowe, w pewnym sensie zastępując znaczenie tradycyjnie pojętych partii politycznych. Zwróciła również uwagę na powtarzającą się opinię na temat jakości mediów. „Ludzie są przekonani, że media rosyjskie to po prostu kremlowska propaganda, jednocześnie dla własnej równowagi starając się po drugiej stronie postawić media zachodnie. W tym układzie fakty się nie liczą, liczą się emocje i to jak są wykorzystywane” – mówiła Lexmann.

 

Szefowa TV Belsat Agnieszka Romaszewska-Guzy podkreślała, że podstawowym sposobem na walkę z dezinformacją jest dostarczanie rzetelnych informacji. „Jeśli nie będziemy zwracać się do ludzkich emocji, nie wygramy tej walki, lecz nie możemy zwrócić się ku dezinformacji. Musimy budować na wartościach. Gdy obserwują Państwo kremlowską machinę propagandy i dezinformacji widać, że jest ona pozbawiona trwałych wartości – z wyjątkiem przekonania o wielkości Rosji. Celem tej dezinformacji jest szerzenie dezorientacji, łamanie wszystkich struktur myślenia. Niszczenie a nie budowanie. Musimy pokazać, że szanujemy ludzi, że ich los jest dla nas ważny” – mówiła dziennikarka. Zdaniem Romaszewskiej-Guzy, „nigdy nie wygramy tej bitwy tylko się broniąc – musimy wejść na teren naszego oponenta”.

 

Mikael Tofvesson, odpowiedzialny w Swedish Contingency Agency za ochronę ostatnich wyborów parlamentarnych, podkreślał z jak skomplikowanym wyzwaniem musimy się zmierzyć: hakerzy, kierowane przecieki, nielegalne finansowanie – to część działań wymierzonych w zaufanie do procesu wyborczego. „Osłabienie kraju i jego pozycji, jako silnego aktora międzynarodowego, to główny cel ataków zagranicznych podmiotów” – wskazywał Tofvesson. W tym kontekście szwedzki ekspert mówił o działaniach, które były podejmowane przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. „Komunikacja, koordynacja i współpraca na wszystkich poziomach społecznych – na tym się skupiliśmy. Prowadziliśmy szkolenia, kampanie informacyjne skierowane do całego społeczeństwa” – mówił Tofvesson.

 

Ben Heap z NATO StratCom Centre Centre of Excellence zaznaczył, że niewłaściwe podejście do problemu może pogłębić polaryzację społeczeństwa. „Nie można mówić, że wszystko, co robi Rosja jest złe, bo to zniechęca niezależnych rosyjskich komentatorów czy dziennikarzy do angażowania się. Trzeba rozpoznać te punkty, gdzie istnieje jakieś zagrożenie i uzyskać konsensus. Wyjaśnić, dlaczego są one niebezpieczne z perspektywy bezpieczeństwa narodowego. Można nie zgadzać się z tym, co robi rząd, ale trzeba znaleźć miejsce, gdzie można przedstawiać odmienne opinie” – ocenił ekspert.

 

Nenad Pejic, wicedyrektor Radia Wolna Europa podkreślił konieczność proaktywnego podejścia, znacznie większego inwestowania w promowanie właściwego pozytywnego przekazu i sprawdzanie pojawiających się treści. „Na fałszywe informacje trzeba reagować błyskawicznie. Nie można pokonać przemysłu kłamstw inaczej niż przemysłem prawdy” – mówił dziennikarz. Pejic wskazał, iż „fałszywe wiadomości są słabe treścią a mocne promocją, podczas gdy rzetelne wiadomości mają z reguły świetną treść i słabą promocję”. Podkreślał znaczenie rzetelnego dziennikarstwa. W opinii dziennikarza istnieje „głód na rzetelne informacje”.

 

Viktors Makarovs z ministerstwa spraw zagranicznych Łotwy zaznaczył, że kluczową sprawą jest zwiększanie odporności społeczeństwa. „Przede wszystkim musimy zwiększyć świadomość.  Ludzie wiedzą, że ataki mają miejsce, chociaż nie zawsze potrafią dostrzec, że ktoś używa wyrafinowanych narzędzi w celu manipulacji. Drugą rzeczą jest zwiększenie umiejętności korzystania z mediów, aby ludzie umieli poradzić sobie z informacjami, które do nich docierają” – mówił Makarovs. Zdaniem łotewskiego eksperta niezwykle istotne jest istnienie pluralistycznych mediów.

 

Giles Portman  kierujący East StratCom Task Force w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych zaznaczył, że należy jasno określić zadania, jakie mają do wykonania media, rządy, sektor prywatny i organizacje obywatelskie.  „Musimy zrozumieć cel, nie tylko zidentyfikować narzędzia i techniki dezinformacji, a także skupić się na analizach wpływu i oddziaływania wrogiej propagandy” – mówił Portman. „Wszelkie podejmowane przez nas działania nie mogą przy tym ograniczać wolności wypowiedzi. Powinniśmy obalać fałszywe informacje szybciej i bardziej skutecznie, wspierać wysokiej jakości niezależne media” – mówił Portman. Szef East Stratcom Task Force  podkreślił, iż to dzięki zabiegom Parlamentu Europejskiego, jego zespół w tym roku po raz pierwszy otrzymał stały budżet.

 

Anna Fotyga podsumowując konferencję podkreśliła znaczenie więzi transatlantyckich dla przeciwstawienia tych zagrożeń. „Mówiąc o obronie europejskich wartości, czy jak wolę używać terminu zachodnich wartości, musimy pamiętać, że niosą one za sobą różnorodność. Mówimy o lokalizmie. Pamiętajmy, że wciąż istnieją różnice pomiędzy opinią publiczną w Lizbonie a np. fińskim Turku. To jest nasze bogactwo” – zakończyła Fotyga.

Powiązane wpisy

Leave a Reply