Wywiad z Anną Fotygą dla portalu wPolityce

wPolityce.pl: Jak Pani minister ocenia debatę w PE na temat Polski? Czy ona, z polskiego punktu widzenia, była udana?

Anna Fotyga: Bardzo źle oceniam sam fakt, że taka debata się odbywa. Podobnie, jak pani premier, uważam, że nie ma żadnych podstaw, ani prawnych, ani w postaci faktów, by taką debatę podejmować. To, że na podstawie wewnętrznych regulacji dwóch unijnych instytucji jednocześnie podejmuje się próbę stawiania Polski pod pręgierzem, świadczy o szczególnej represyjności tego mechanizmu. To pokazuje, że są stosowane podwójne standardy. Wskazałam w poniedziałkowym oświadczeniu, że te podwójne standardy dotyczą sytuacji wewnątrz Unii, ponieważ różne kraje się różnie traktuje, ale także dotyczą sytuacji wewnątrz Polski. Różne rządy przez instytucje unijne są oceniane inaczej, choć mamy do czynienia z podobnymi, czy wręcz tymi samymi sprawami. Dla mnie to był bardzo zły dzień. Nigdy nie chciałabym w przyszłości tego przeżywać, ale niestety obawiam się, że często będę się znajdowała w takiej sytuacji. Sądzę, że premier Szydło poradziła sobie świetnie i wybrnęła z sytuacji. W czasie debaty poprzedzającej punkt dotyczący Polski zajmowaliśmy się m.in. tzw. Brexitem. Mówiłam wtedy, że społeczeństwo Wielkiej Brytanii z uwagą śledzi stosunek instytucji UE do państwa członkowskiego. Taka debata, jak dzisiaj o Polsce, w mojej ocenie zwiększa ryzyko Brexitu. I to zwiększa znacząco. Dla tych, którzy uważają, że to byłoby złe wydarzenie, dzisiejszy dzień był złym dniem.

Jak Pani interpretuje wydarzenia wokół Polski? Skąd ten przyspieszony atak? Widać, że wykorzystuje się niemal wszystkie dostępne środki, i to od pierwszego dnia. To gra sił w samej UE, a może chęć pokazania, że Unia coś znaczy?

Sądzę, że przyczyna jest poważniejsza. Mieliśmy już do czynienia z podobnymi wydarzeniami. W czasie rządów Jarosława Kaczyńskiego atak był podobny. On się wtedy skupił na prezydencie, premierze i na mnie także w pewnym stopniu. Wtedy jednak środowiska brukselskie nie były jeszcze takie dobre w tej grze. Obecnie są dużo lepsze. Wtedy dodatkowo w UE nie wiadomo było, jaki może być polski rząd, który chce uprawiać suwerenną politykę. Wówczas w Unii obowiązywały zasady rządów prawa. Była gra sił politycznych, one są wszędzie, jednak wtedy traktatowe relacje między państwami działały. Wtedy wskazywaliśmy na zagrożenia dla tych mechanizmów, mówiliśmy, że są dążenia, by to zmieniać. Nasze głosy były słyszalne. Niewykluczone, że to właśnie doprowadziło do upadku naszego rządu. Wtedy również mogły działać siły, o których jeszcze nie wiemy.

Teraz sytuacja będzie jeszcze bardziej napięta?

Obecnie w znacznie mniejszym stopniu działają Traktaty. Paradoksalne jest to, że jako osoba, która zdaje sobie sprawę ze wszystkich wad Traktatu Lizbońskiego, staram się bronić porządku na gruncie tego właśnie Traktatu. To, co dziś się działo, było przekroczeniem reguł traktatowych na rzecz uzurpacji kompetencji przez instytucje UE.

Do czego to może prowadzić?

To jest dość niebezpieczny proces. Widzieliśmy, że debata w PE nie miała nic wspólnego z logiką. To się oczywiście zdarza w PE, ale rzadko w odniesieniu do państwa stawianego pod pręgierzem.

Jak Polska powinna się bronić w tej sytuacji? Co robić?

Trzeba prowadzić grę na wielu fortepianach, próbować koordynować sytuację. Nasza rola w PE jest inna niż rządu. Naszą siłą może być rygorystyczne podejście do systemu prawnego, raczej należy unikać prób rozmontowywania systemu prawa międzynarodowego, wszelkich reform fundamentalnych. Takie zmiany mogą tylko pogorszyć naszą pozycję. Przed debatą w czasie spotkania z premier Szydło przekonywałam, że szefowa rządu powinna zaznaczyć w PE, że nie ma podstaw prawnych do debaty o Polsce. Inaczej bowiem mogłoby nam zabraknąć kart w czasie gry.

Spodziewa się Pani eskalacji konfliktu? Stosowania przez KE kolejnych procedur wobec Polski?

Nie, spodziewam się, że jeśli zachowamy konsekwencję, to przyjdzie opamiętanie. Tak było poprzednio. Oczywiście jest ryzyko, że zostaną uruchomione siły, które będą miały destabilizować sytuację wewnątrz Polski. Jednak sądzę, że UE formalnie wycofa się z tego sporu. Sądzę, że przyjdzie opamiętanie, a to, co obserwujemy to gra na złamanie. Sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze. Pani premier wypadła dobrze, tę debatę moralnie, merytorycznie premier wygrała. Cieszę się z wystąpienia prof. Legutko. Wypadł bardzo dobrze. Powinniśmy być z tej debaty zadowoleni. Martwię się jednak, że tak naprawdę mamy do czynienia z grą w komórki do wynajęcia. I wszyscy się cieszą, że ktoś inny jest na tapecie. Trzeba będzie pomyśleć, jak zejść z tej tapety.

Rozmawiał Jacek Karnowski

źdródło: wpolityce.pl

Powiązane wpisy

Leave a Reply