W Parlamencie Europejskim upamiętniono 15. rocznicę rosyjskiej inwazji na Gruzję
„Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, następnie…. Bezpieczeństwo Europy 15 lat po rosyjskiej inwazji na Gruzję” to tytuł konferencji zorganizowanej w Parlamencie Europejskim przez Annę Fotygę. Podczas konferencji głos zabrali przywódcy państw, którzy wraz ze ŚP Prezydentem Lechem Kaczyńskim uczestniczyli w wyprawie do zagrożonego przez rosyjskie wojska Tbilisi.
“15 lat temu, dzięki bohaterstwie gruzińskich żołnierzy, odwadze śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przywódców naszego regionu, a także wsparciu Amerykanów, Rosja została zatrzymana w marszu na gruzińską stolicę. Dzisiaj widzimy na Ukrainie, iż jedynie zdecydowane pokonanie Rosji przez miłujące wolność narody może zatrzymać moskiewski imperializm. Nasza solidarność w obronie Ukrainy, we wsparciu demokratycznej opozycji na Białorusi i przypomnienie o euroatlantyckim przeznaczeniu Gruzji powinny być dla nas wszystkich obowiązkiem” – mówiła podczas otwarcia konferencji Anna Fotyga.
„Już niedługo piętnasta rocznica dramatycznych wydarzeń w Gruzji, w Tbilisi. Wydarzeń, które stwarzały zagrożenie dla bezpieczeństwa i niepodległości Gruzji, stwarzały zagrożenie dla Europy, a może nawet i dla całego świata” – mówił w specjalnym adresie wideo wicepremier Jarosław Kaczyński. „Był to pierwszy akt agresji tej nowej, pokomunistycznej Rosji, agresji wprost, przy pomocy sił zbrojnych na niepodległe państwo I przyszła reakcja, reakcja ze strony różnych państw. Ale jak chciałem powiedzieć o tej reakcji, która przyszła z Polski” – mówił lider Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński opisał misję swojego brata do Gruzji, misję Prezydenta. „Lech Kaczyński podjął decyzję, że nie będzie się ograniczał do oświadczeń i że podejmie akcję. Akcję polegającą na wspólnej wyprawie prezydentów Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii do Tbilisi. Akcja ta polegała na zademonstrowaniu pełnej lojalności, na zademonstrowaniu tego, że prezydenci tych państw nie obawiają się Rosji, że gotowi są zaryzykować nawet własnym życiem, by tej inwazji się przeciwstawić” – mówił.
„Były, nie ma co ukrywać, opory wobec tego przedsięwzięcia w Polsce. Opory ze strony ówczesnego rządu. Nie chciano nawet prezydentowi udostępnić samolotu, chociaż do takiego samolotu miał oczywiste prawo. Ale tu zdecydowała postawa prezydenta Busha, który był gotów dostarczyć samolot amerykański. To zmieniło postawę rządu i rozpoczęła się operacja” – mówił Jarosław Kaczyński, opisując trudności, takie jak konieczność lądowania w Azerbejdżanie. „Ale przy dobrej woli i pomocy prezydenta Alijewa, delegacja przedostała się do Gruzji. Tam doszło do słynnego wiecu na placu w centrum Tbilisi i do przemówienia, w trakcje którego mój brat sformułował, znane dziś w Europie, a być może znane także w świecie słowa, o tym że najpierw Gruzja, potem Ukraina, potem być może państwa bałtyckie, a potem być może i czas na Polskę. I ta przepowiednia niestety się sprawdziła” – mówił wicepremier Kaczyński.
„Mamy dzisiaj wojnę na Ukrainie, atak Rosji na Ukrainę. Atak trwa już przeszło pięćset dni, Ukraina dzielnie się broni. I to jest potwierdzenie tej diagnozy i potwierdzanie całej polityki. Polityki, której sensem była gotowość do przeciwstawienia się Rosji, odrzucenie złudzeń co do tego państwa. Odrzucenie złudzenia, że ono się zmieniło i przestało być państwem imperialistycznym. Dziś to złudzenie jest coraz szerzej, chociaż nie przez wszystkich jeszcze do końca, odrzucane. I trzeba wyciągać wnioski, które maja praktyczny charakter. Te wnioski, choć być może zbyt wolno i nie do końca zdecydowanie, ale jednak są wyciągane i to jest ta wielka zmiana. Wielka zmiana, której symbolicznym początkiem były właśnie te wydarzenia i to przemówienie” – zakończył Jarosław Kaczyński.
Specjalne oświadczenie skierował Micheil Saakaszwili. „W 2008 roku zostaliśmy rzuceni wilkom. Pomimo heroicznych wysiłków Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polskiej delegacji, który do ostatniej chwili przekonywał o konieczności dania MAP, niemiecka pozycja była główną przeszkodą” – mówił były prezydent Gruzji. Saakaszwili wskazywał, iż Niemcy swój sprzeciw argumentowały konfliktem terytorialnym. W liście gruziński przywódca poinformował, iż w lutym 2008 roku, godzinę przed oficjalną wizytą w Białym Domu otrzymał telefon od Merkel w którym oznajmiła, iż nie ważne co powiedzą Amerykanie, Niemcy będą blokować przyznanie MAP dla Gruzji. „Prezydent Bush nie wziął tego na poważnie, zaznaczając, iż nigdy jeszcze w historii Niemcy nie zablokowały nikogo, kogo chciała przyjąć Ameryka” . Według Saakaszwilego, Rosja uzyskała jasną perspektywę czasową dla swoich działań i z niej skorzystała, przygotowując inwazję. Były gruziński prezydent przypomniał, iż tylko dzięki bohaterstwie gruzińskich żołnierzy, odwadze Prezydenta Kaczyńskiego, który ściągnął do Tbilisi 5 liderów, ryzykujących swoje życie, udało się uratować Gruzję. Saakaszwili podkreślił także rolę, jaką odegrali Amerykanie.
Więziony gruziński przywódca pochylił się także nad obecną sytuacją Gruzji, która nie jest już partnerem Ukrainy. „Zestawia się nas raczej z Mołdawią i Gruzją. Gruziński premier nie został zaproszony na szczyt Sojuszu do Wilna. To wszystko są wyraźne sygnały. Proszę, kontynuujcie walkę o Ukrainę, Gruzję i o mnie” – zakończył.
„Piętnaście lat temu byliśmy świadkami powrotu mrocznych czasów, rodem z XX wieku, na kontynencie europejskim. Dzięki solidarności mojego regionu, jedności i przywództwu, udało nam się ocalić gruzińską suwerenność. Tę niezwykłą historię zapamiętam na zawsze: czterech prezydentów i premier jadących wprost w rejon objęty działaniami wojennymi. Ale to, co działo się w Gruzji, nie było tylko sprawą litewską, polską czy ukraińską. To była kwestia globalna, kwestia moralności, człowieczeństwa i historii. Być z naszymi przyjaciółmi, aby bronić wolności nie bronią, na której dostarczenie było już za późno, ale stawić się w Tbilisi reprezentując wartości, o które walczyliśmy przez całe życie” – mówił były prezydent Litwy Valdas Adamkus.
„Niestety, z tym wszystkim, co nastąpiło po tym, jak wolny świat nie był w stanie powstrzymać zła i brutalnej agresji militarnej na suwerenne państwo, mamy do czynienia z wydarzeniami, jakie dzieją się dziś na Ukrainie. Nadal potrzebujemy solidarności, jedności i przywództwa. W naszej części świata nie może być szarych stref, regionów ze zróżnicowanymi gwarancjami bezpieczeństwa. Takie szare strefy zawsze prowokują agresorów. Liderzy nie mogą obawiać się podejmowania śmiałych decyzji i wizji” – mówił litewski przywódca.
„Pamiętam głosy wahania co do akcesji Polski czy Litwy do NATO w latach 90. W zeszłym tygodniu w Wilnie, stolicy Litwy, członka Unii i NATO, zebrali się przywódca Wolnego Świata. A ja wciąż pamiętam głosy, że wraz z przystąpieniem naszego regionu do NATO osłabimy bezpieczeństwo Europy. A tymczasem dziś to Polska zapewnia stabilność i bezpieczeństwo Europie i Ukrainie, Gruzji, Mołdawii, które są częścią naszej europejskiej rodziny i jestem głęboko przekonany, że zwycięstwo Ukraińców jest jedyną gwarancją, że Europa zjednoczona, wolna i będzie funkcjonować w pokoju” – zakończył Adamkus.
„W stosunku do Białorusi Putin dąży do tego samego co wobec Ukrainy – do aneksji ich ziem. Różnica jest taka, że w przypadku Ukrainy odbywa się to przez wojenną agresję, a w przypadku Białorusi przez „miękką okupację” – mówił Anatol Liabedzka, określając Łukaszenkę jako wasala Putina.
„Smycz, na której trzyma go Putin, jest krótsza niż kiedykolwiek. Świadczy o tym zgoda na rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi, co czyni mój kraj celem ataku oraz zgoda na obecność rosyjskiej ‘Grupy Wagnera’ w moim kraju, co świadczy o gotowości do sponsorowania międzynarodowych terrorystów” – opisywał białoruski opozycjonista.
Zdaniem Liabiedzki, „Białorusini to drugi naród po Ukraińcach, który ma prawnie i moralnie uzasadnione powody do nienawiści do Rosji i Rosjan, ponieważ ci drudzy stawiają sobie za cel zniszczenie Białorusi jako niepodległego kraju, zniszczenie naszego języka, naszej historycznej, europejskiej tożsamości”.
Liabedzka opisał także główną różnicę w postepowaniu Rosjan i Białorusinów. „Widzimy, że większość Rosjan zjednoczyła się pod sztandarem Putina – i jest to sztandar wojenny. Na Białorusi jedność powstała nie wokół Łukaszenki, ale wokół idei odrzucenia wojny. Ponad 90% Białorusinów jest przeciwna wysłaniu naszych żołnierzy na wojnę. Antywojenne nastroje w białoruskim społeczeństwie są naszą ogólnonarodową ideą”.
Zdaniem Liabedzki, politycznym zwycięstwem nad rosyjskim faszyzmem i łukaszyzmem będzie przyjaźń nie tylko Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, ale także Białorusi – jako członków Unii Europejskiej i NATO. „Prezydent Biden, zwracając się do Białorusinów, Ukraińców, Gruzinów i do nas wszystkich, powiedział – NIE PODDAWAJCIE SIĘ! I my się nie poddamy, wytrwamy, zwyciężymy!” – zakończył.
„Jesteśmy białoruskimi ochotnikami, którzy zdecydowali się bronić integralności terytorialnej Ukrainy w wojnie, którą wywołała Rosja swoją zdradziecką agresją, która łamie wszelkie umowy i normy międzynarodowe. Wszyscy jesteśmy świadkami jak dyktatura i totalitaryzm ścierają z powierzchni ziemi wioski i miasta. Po raz pierwszy od końca drugiej wojny światowej w Europie można natknąć się na celowo organizowane sale tortur, masowe groby cywilów i deportacje dzieci” – mówił Denis Prokhorov, komendant Pułku Kastusia Kalinowskiego.
„Pułk Kalinowskiego rozumie, że bez wolnej i demokratycznej Ukrainy nie będzie pokoju w Europie, dlatego też będziemy walczyć do końca, do punktu, gdy Ukraina wygra tę wojnę. Pułk Kalinowskiego rozumie tak samo, że bez wolnej i demokratycznej Białorusi, kwestia definitywnego pokoju w Europie także będzie w zawieszeniu. W tej chwili Białoruś znajduje się de facto pod okupacją. Dyktator Łukaszenka działa zgodnie z instrukcjami przysyłanymi z Kremla, rosyjskie wojska i rosyjską broń na terytorium Białorusi. Teraz planują rozmieścić na Białorusi także broń nuklearną. I to wszystko odbywa się bez zgody narodu białoruskiego. Pułk Kalinowskiego walczy i nabiera bojowego doświadczenia także dla pokonania w przyszłości dyktatury we własnym kraju. Walczymy za waszą i naszą wolność. Głęboko wierzymy w to, że Białoruś jest częścią cywilizowanego świata, a Białoruś i Białorusini są członkami europejskiej rodziny narodów. A nie ma wątpliwości, że przyszłość Europy decyduje się właśnie teraz. I my stoimy w obronie tej szczęśliwej i zwycięskiej przyszłości” – zwrócił się ze specjalnym przesłaniem komendant Pułku .
Prezydent Estonii, Toomas Ilves przypomniał o prowokacjach rosyjskich w gruzińskich regionach Osetii Południowej i Abchazji, w których władzę sprawowała prorosyjska mafia. „Słowa wypowiedziane przez Putina w Monachium wywołały szok w tzw. „starej Europie”. W ślad za nimi mój kraj, Estonia stał się celem ataków cybernetycznych. Wciąż nikt nam nie wierzył, jakie cele miała Rosja. W Bukareszcie prezydenci Bush i Kaczyński robili wszystko, by Gruzja i ukraina otrzymałuy MAP. Ale Merkel powiedziała: 'nie’. Tzw. Komrpomis był odczytany przez Rosję jako zielone światło do działań, których efektem była inwazja na Gruzję” – mówił.
Prezydent Ilves wspominał wyprawę prezydentów do Tbilisi: „Gdy dotarliśmy do granicy azersko-gruzińskiej, zmieniliśmy samochody. Do Tbiisi, na plac Rustaveli, dotarliśmy bez świateł, w obawie o rosyjski atak. Był tam już prezydent Sarkozy. Gdy Prezydent Kaczyński zaoferował wspólne spotkanie, usłyszał: „z Tobą tak, z tymi małymi [mając na myśli nas] nie”. W odpowiedzi usłyszał: „w takim razie się nie spotkamy”. Estoński prezydent wspominał także posiedzenie nadzwyczajne Rady Europejskiej, która pomimo inwazji na Gruzję, pomimo sprzeciwu Prezydenta Kaczyńskiego i państw bałtyckich, postanowiono Rosję traktować jako partnera. „Kontynuowano umowę o współpracy, gdy rosyjskie wojska okupowały Gruzję. Co więcej, jak wiemy Merkel zrealizowała projekt Nord Stream” – mówił Ilves, tłumacząc, iż to wszystko doprowadziło do rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Ivars Godmanis, były premier Łotwy, mówił o niełatwej geopolitycznie sytuacji państw bałtyckich – Łotwy, Litwy, a nawet Estonii a także Finlandii i ich trudnym sąsiedztwie z Federacją Rosyjską. Jak mówił, kraj ten od stuleci skoncentrowany jest na imperialistycznych dążeniach zamiast na rozwoju i poprawie jakości życia jej obywateli. Zdaniem łotewskiego polityka jedynym narzędziem dyplomacji z Rosją są rozwiązania militarne. Jak mówił, konieczny jest także sojusz państw, które mierzą się z zagrożeniem ze strony Moskwy. „A problem polega na tym, że oni zawsze szukają sposobu by nas podzielić” – zauważył. Godmanis podkreślał: „Musimy stać zjednoczeni, razem, ponieważ historia i rzeczywistość pokazują, że nasz sąsiad odznacza się całkowicie inną filozofią, kompletnie innym nastawieniem do życia i nie ma nawet możliwości zawarcia z nim jakiegokolwiek kompromisu”. Łotysz apelował o twarde podejście wobec Rosjan. „Nikt nie chce wojny, ale ona właśnie trwa i choć niektórzy mówią, że jest tylko na obrzeżach, to są to obrzeża Ukrainy, która jest bardzo blisko nas” – mówił.
Po konferencji miało miejsce wyjątkowe wydarzenie artystyczne – koncert Olgi i Natali Pasiecznik, uznanych polsko-ukraińskich artystek – oraz otwarcie wystawy „Duch Wolności”. „To szczególny projekt przedstawiający prace ukraińskich artystów, którzy po wybuchu wojny schronili się w Gdańsku i we współpracy z polskimi przyjaciółmi, przedstawiają wojnę, tak jak ją widzą – są to bardzo wstrząsające obrazy. Projekt jest jednak szerszy, gdyż chcę pokazać, iż tak jak mówił śp. Prezydent, cały nasz region łączy ten sam duch wolności. Stąd prace fotograficzne z Gruzji i doskonałe grafiki uznanego białoruskiego grafika Uladzimira Tseslera” – mówiła Anna Fotyga.
W obydwu wydarzeniach udział wzięli przyjaciele Prezydenta Sakaszwilego, rodziny białoruskich więźniów – mąż Paliny Szarendy Panasiuk oraz żona Mikoła Statkiewicza, a także córka Oswaldo Paya, zamordowanego przez bliski Putinowi i Łukaszance kubański komunistyczny reżim.