Stronnicze media szkodzą demokracji

Już dwa dni trwa medialny spektakl teatralny pt. „List Prezesa PiS do polityków światowych”. Tę wielką awanturę wywołał bardzo wyważony artykuł Jarosława Kaczyńskiego o polityce międzynarodowej rozesłany przeze mnie i prof. Legutko do zagranicznych polityków i dyplomatów. A jedynymi listami w tej sprawie były nasze listy przewodnie. Niech ta historia stanie się kanwą refleksji o roli mediów w odróżnianiu dyplomatycznej narracji, czasem skrajnie szkodliwych dla Polski działań obecnej ekipy na arenie międzynarodowej od żmudnych, czasem nieefektownych zabiegów o pozycję kraju.

W służbie władzy

Prezydent Bronisław Komorowski dwukrotnie już spotykał się z dużymi grupami rolników: podczas ich pielgrzymki w Częstochowie i podczas tradycyjnych prezydenckich dożynek w Spale.

Lotem błyskawicy na czołowe pozycje na portalach internetowych wzbiły się złote myśli pana prezydenta wygłaszane podczas wymienionych uroczystości. „Z góry lepiej widać.” „To nieprawda, że na wsi nie ma przedsiębiorczości.” Te błyskotliwe uwagi opublikowały niemal wszystkie portale. Głowa państwa wywodzi się z rodziny politycznej, która od dawna pielęgnowała zainteresowanie polską wsią. Wspominam jesień 1989 r. Z ramienia NSZZ „Solidarność” uczestniczyłam w konferencji organizowanej przez MKWZZ w Nairobi, zapoznawałam się z programami rozwojowymi Banku Światowego. I wtedy eksperci rolniczy FAO zwrócili moją uwagę na fakt, że na forum tej szacownej organizacji po przemianach jedynym głosem na temat rolnictwa Europy Środkowej i Wschodniej jest głos, wówczas jeszcze, ZSRR. Prosili, by wysłać solidarnościowych rolników na szkolenia, włączyć ich w międzynarodowy obieg. Przekazali mi konkretne programy i gotowe ścieżki. Zgłosiłam je NSZZ Rolników Indywidualnych i pomagałam zorganizować wyjazd. Do głowy mi nie przyszło, że powoduję istne trzęsienie ziemi, reprymendę samego prof. Geremka. Wiele lat później podobne opinie jak wówczas, nieprzychylne tradycyjnemu wiejskiemu środowisku usłyszałam znacznie później, w polskim MSZ. Z tej rodziny politycznej wywodzi się obecny prezydent, dlatego wygłasza takie banały o rolnikach, a jednak media prezentują jego poglądy w sposób bardzo przychylny.

Premier Donald Tusk spotkał się dziś ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Podczas konferencji prasowej padło wiele górnolotnych i słusznych słów na temat współpracy i przyjaźni polsko-ukraińskiej. To dobry moment do spotkań. Rada Europejska która odbyła się 18 września 2010 r. omawiała relację UE-Ukraina. Wcześniej, 15 września br. odbył się szczyt EPP przed Radą, premier nie uczestniczył, zrezygnował z możliwości lobbowania na tym forum. Ukraina liczyła na postęp w sprawie umowy stowarzyszeniowej. Unia sprawę odsunęła. Czy premier wiedział, że może się sprzeciwić? Ani jeden dziennikarz tego nie wyśledził, nie padło ani jedno konkretne pytanie w tej sprawie. Media łagodnie „kołyszą” premiera w PR-owskiej narracji. A premier, na antenie przyjaznego TVN24 poucza opozycję i społeczeństwo o twardych regułach polityki międzynarodowej, które nie pozwalają naciskać na Rosję w sprawie śledztwa smoleńskiego.

We wczorajszej „Kropce nad i” pani redaktor Monika Olejnik męczyła seryjnymi pytaniami na mój temat przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS Mariusza Błaszczaka, cytując mój felieton dla pis.org.pl p.t. „Donalda Tuska gry Polską”. W ustach pani Olejnik moja wypowiedź brzmiała: „celem było ostateczne usunięcie”. W rzeczywistości oryginalny tekst przedstawia się następująco: „Celem było ostateczne usunięcie ze sceny politycznej.” Chodziło o ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. No cóż, pani Monika Olejnik była łaskawa sugerować widzom znacznie więcej niż w rzeczywistości powiedziałam. Na jej wersję rzeczywiście nie mam dowodów, na swoją mam.

W programie padło wiele kłamliwych zarzutów. Artykuł Jarosława Kaczyńskiego, opublikowany na portalu pis.org.pl ani jednym słowem nie odnosi się do prowadzonej przez obecny rząd polityki. Chociaż negatywne skutki polityki tercetu egzotycznego Tusk/Sikorski/Komorowski widać gołym okiem, Prezes PiS pisał o polityce globalnej i zagrożeniach, które z niej wynikają dla Polski i całego regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Proszę mi wierzyć, podobnie jak ś.p. Prezydent, Jarosław Kaczyński jako jeden z nielicznych polityków w regionie ma całościową diagnozę sytuacji i wizję działań niezbędnych dla poprawy. Nic dziwnego, że obecna ekipa rządząca i część dziennikarzy nie rozumie, o czym pisze. Zamysłem Jarosława Kaczyńskiego było rozpropagowanie artykułu również w gronie międzynarodowych polityków, stąd wstrzemięźliwość w krytyce rządu. Miejscowy salon nie tylko nie raczył tego niuansu, zauważyć, podniósł wrzawę, stawiając kłamliwe zarzuty.

Jeden fragment przytoczonej „Kropki nad i” wymaga specjalnego omówienia. Pani redaktor dociskała przewodniczącego, który przy całej swojej obszernej wiedzy, nie jest specjalistą pogrążonym wyłącznie w sprawach zagranicznych, o manewry rosyjsko-białoruskie „Zapad”, przywołane w artykule Jarosława Kaczyńskiego. Po wielokrotnych natrętnych pytaniach triumfalnie oznajmiła, że przecież minister Sikorski głośno w tej sprawie protestował. To prawda, głośno protestował. Po pierwsze po czasie, po drugie nie wykorzystał jedynego realnego wówczas narzędzia nacisku na Rosję, jakim było stanowisko Polski w sprawie współpracy NATO-Rosja. To za taką postawę pochwalił naszego superdyplomatę Siergiej Ławrow w obecności polskich ambasadorów. Na wspólnej konferencji prasowej pochwalił Polskę za konstruktywną postawę w sprawie relacji NATO-Rosja. Czy ktoś z państwa dziennikarzy połączył te dwa fakty?

Pomimo wrzawy medialnej, musimy mówić o polityce zagranicznej, tłumacząc, cierpliwie odkłamując rzeczywistość. Musimy, póki jest tak niewiele bezstronnych mediów.

Anna Fotyga

Powiązane wpisy

Leave a Reply