Oświadczenie w sprawie depesz Wikileaks na mój temat
Portal Wikileaks ujawnił depesze amerykańskiego przedstawicielstw dyplomatycznego w Warszawie. Kilka spośród nich odnosi się do mojej działalności, jako minister spraw zagranicznych. Zwracam uwagę, że dzieje się to na kilka dni przed zapowiadaną debatą wyborczą o sprawach zagranicznych. W dniu, w którym Władimir Putin przy milczącej akceptacji rządu Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego inauguruje funkcjonowanie Nord Stream, zajęto się prowadzoną przeze mnie polityką zagraniczną.
Przedmiotem szczególnego zainteresowania mediów stała się korespondencja dyplomatyczna dotycząca okresu, w którym podjęłam intensywną reformę MSZ, sukcesywnie odsuwając od stanowisk decyzyjnych osoby powiązane z systemem komunistycznych służb i tych, w których działaniach dostrzegałam nadmierne kierowanie się opinią innych państw. Stałam się wówczas obiektem niespotykanego ataku ze strony mediów i przedstawicieli salonowego establishmentu. Część broniących swojej pozycji dyplomatów nie zawahała się przed użyciem kanałów dyplomatycznych innych państw. Zawarte w depeszy oceny są dosłownym powieleniem argumentów ówczesnych publikacji „Gazety Wyborczej”. Posługiwanie się analizami medialnymi zdarza się wszystkim dyplomacjom. Plotki i czarny PR powinno się raczej odrzucać. Podam przykłady:
1.W jednej z depesz opisywano, że tak nieudolnie kompletowałam dokumenty w sprawie misji ambasadorskiej mojej zastępczyni Barbary Tuge-Erecińskiej, że zajęło to kilka miesięcy i postawiło pod znakiem zapytania wizytę Prezydenta RP w Wielkiej Brytanii. Prawda jest taka, że B. Tuge-Erecińska wyjeżdżała w terminie, który wcześniej sama zaproponowała. Pomysł, że szef dyplomacji średniej wielkości europejskiego kraju osobiście „kompletuje dokumenty” ma również pewien wymiar komiczny.
2. Ostrożność, którą przejawiałam w obsadzaniu placówek dyplomatycznych, z których usuwałam współpracowników komunistycznych służb powinna być lepiej rozumiana po ujawnieniu sprawy Tomasza Turowskiego. Nawet tak ostrożna osoba jak ja nie uchroniła się przed błędem. Szkoda, że żadna z przyzwoitych osób, które znały jego przeszłość nie przyszła do mnie z ostrzeżeniem.
3. Tak, byłam i jestem lojalna w stosunku do Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I ta cecha, prócz doświadczenia zawodowego, najlepiej świadczy o mojej kompetencji. Prezydent był człowiekiem wielkiej wiedzy i inteligencji. Nie musiałam się z nim ciągle konsultować, to bajka medialna. Reprezentowaliśmy podobny punkt widzenia na sprawy zagraniczne.
4. Z innych depesz amerykańskich, czasem zawierających, jak to korespondencja dyplomatyczna, drobne błędy i przekłamania, wyłania się już nieco inny obraz. Potwierdziła to sekretarz stanu C. Rice w Warszawie odnosząc się do mojego wkładu w sprawę tarczy antyrakietowej.
5. Pomimo niezręcznej dyplomatycznej korespondencji z roku 2006 i obecnych różnic w podejściu do spraw międzynarodowych, pozostaję gorącą orędowniczką współpracy polsko-amerykańskiej.
6. Depesze Wikileaks pokazują, jak nietrafne były oceny polityki rządu PiS autorstwa PO. Prowadziliśmy politykę prawdziwie suwerenną. Nie amerykańską, nie rosyjską, nie niemiecką – lecz polską.