PiS zakłóca koncert mocarstw

rzepa wywiad

Rz: Czy Polska staje się dzisiaj „krajem specjalnej troski”, jak napisali byli prezydenci, premierzy i liderzy „Solidarności” w liście przeciwko zmianom dokonywanym przez rząd PiS?

Anna Fotyga, eurodeputowana PiS, była szefowa MSZ: Nikt nie broni tym osobom przejawiać troski o sprawy kraju. Wbrew wielu zabiegom Polska nie jest jednak krajem specjalnej troski. Byli prezydenci, premierzy i inni sygnatariusze listu popełnili błąd, wpisali się w narastające w Unii Europejskiej tendencje, które nie sprzyjają naszym interesom.

Jakie to są tendencje?

Dokonuje się zasadnicza przebudowa porządku światowego, coraz wyraźniej wyłania się z tego zamieszania układ, który można nazwać koncertem mocarstw. Pewne znaczenie mają w tym układzie również państwa, których wpływy mają nieco inny charakter, np. Stolica Apostolska. Od czasu do czasu liderzy polityki międzynarodowej przyznają mniejszym podmiotom prawo współdecydowania w sprawach szczególnie dla nich istotnych. Taką rolę odgrywa np. Dania w polityce dotyczącej Arktyki.

Do tego koncertu od dawna próbuje się dokooptować Rosję. Przeszkodą w realizacji tych tendencji był pierwszy rząd PiS, prezydent Lech Kaczyński, a rządy PO i PSL tendencje hegemoniczne i kooptację Rosji wzmacniały. Na szczęście agresja na Ukrainie spowodowała na świecie pewne otrzeźwienie.

Jaki ma z tym związek list byłych premierów, prezydentów, liderów „S”?

Obecny rząd PiS narusza wpływy mocno już ugruntowanego koncertu mocarstw. To rodzi bardzo głośny sprzeciw, połajanki i lawinową krytykę w sprawach, które gdzie indziej przechodziły bez echa. Nie wiem, dlaczego byli prezydenci postanowili się w to wpisać.

Pod listem podpisali się też Radosław Sikorski, Andrzej Olechowski, Adam Daniel Rotfeld…

Pozostawię to bez komentarza.

Czy ten list odbił się echem w Parlamencie Europejskim i w ogóle na świecie?

Nie zauważyłam.

Kto „rozgrywa” Polskę?

Ci wszyscy, którzy woleliby państwa Europy Środkowej i Wschodniej widzieć raczej w roli klientów. Zewnętrzne naciski na Polskę wzmacniają nasze własne elity, zdolne nawet do redagowania rezolucji przeciw własnemu państwu. Takie rzeczy zdarzały się innym nacjom, ale nie w tej skali.

A jak Polska postrzegana jest na świecie dzisiaj? Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, debata na temat Polski w europarlamencie, wizyty Komisji Weneckiej itd. nie osłabiają wizerunku?

Wizerunek Polski jest ważny, ale nie najważniejszy. Najważniejsze jest uchronienie jej podmiotowej pozycji, a także bezpieczeństwo. Spór konstytucyjny nie służy poprawie wizerunku, ale z punktu widzenia pozycji i bezpieczeństwa jest niemal neutralny.

Polska nie musi się obawiać Rosji?

Należy z uwagą śledzić rozwój wydarzeń w Rosji. Powinniśmy być krajem silnym militarnie i konsekwentnym politycznie. Moskwa musi wiedzieć, że awantura z Polską jej się nie opłaca. Nasze władze, jak sądzę, zmierzają w tym kierunku.

Jeśli chodzi o otoczenie międzynarodowe, sytuacja jest lepsza niż kilka lat temu. Po Ukrainie nikt nie może zasłaniać się niewiedzą, wszystkie karty są na stole.

Zmieni pani Witolda Waszczykowskiego w fotelu szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych?

Mamy tu do czynienia z klasycznym faktem medialnym, w dodatku niemającym źródła w moim obozie politycznym. Mój wizerunek uległ poważnemu uszczerbkowi w czasie, gdy pełniłam funkcję ministra spraw zagranicznych. Dziś wiemy więcej o mechanizmach, które działały wówczas, ale jakaś część wizerunku uległa, w mojej ocenie, nieodwracalnej destrukcji. Zarówno opinia publiczna, jak moje kręgi polityczne są zadowolone z mojego obecnego usytuowania.

Staram się, by praca, którą wykonuję, miała sens i przynosiła pożytek. Mandat europosła umożliwia sporą aktywność międzynarodową, jeśli tylko chce się i potrafi z tego korzystać.

Czy Waszczykowski dobrze reprezentuje Polskę jako szef MSZ?

Ma przygotowanie dyplomatyczne. Pełni funkcję w bardzo trudnym czasie. Takie sytuacje zwykle ocenia historia, nie poprzednicy.

A jak pani ocenia Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej?

Wpisuje się w główny nurt funkcjonowania Unii Europejskiej. Jeszcze niedawno jego rolę oceniałam z większym dystansem. Od kilku dni procesy w UE nabrały większej dynamiki i w tej sytuacji uwagi Tuska odnoszące się do Europy Środkowej i Wschodniej uważam za niedopuszczalne, wręcz dyskwalifikujące.

Czy Tusk może liczyć na poparcie PiS przy ubieganiu się o drugą kadencję w fotelu szefa Rady Europejskiej?

Nie wiem, to pytanie raczej do polskich władz.

Istnieje realne ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z UE?

Mam nadzieję, że nie. Jednak wszystko może się jeszcze zdarzyć. Taka jest demokracja. Choć nasze preferencje są jasne, nie mamy wpływu na bieg wydarzeń.

Może w Polsce należałoby przeprowadzić referendum w sprawie wyjścia z UE, o czym w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” mówił Grzegorz Schetyna?

To prowokacja Schetyny, cyniczna i niebezpieczna. Chodzi o taką polaryzację stanowisk w Polsce, by nas wyłączyć z ewentualnej debaty nad reformą UE. Polska ma dyskutować tylko skrajne stanowiska. Nie daje nam się praw Wielkiej Brytanii, która głosuje nad wyjściem lub pozostaniem w Unii na wynegocjowanych przez siebie dogodnych warunkach.

Postulat Schetyny stawia rząd w bardzo trudnej sytuacji. Chciałabym, żeby czytelnicy pamiętali, że robi to człowiek, który w Brukseli zabiegał o głęboką ingerencję instytucji UE w sprawy polskie.

PiS chce wyprowadzić Polskę z UE, jak twierdzi opozycja w Polsce?

Grzegorz Schetyna zgłosił postulat referendum. Niemal w tym samym czasie przywódcy UE zgłaszają całkowicie oderwane od rzeczywistości postulaty w polityce migracyjnej, a kanclerz Merkel żąda deklaracji lojalności. To szerzej zakrojona akcja, niż sądziłam początkowo. Chodzi o taką polaryzację stanowisk, by całkowicie uniemożliwić debatę, „obejść PiS z prawej strony”. To bardzo cyniczna gra o władzę niebiorąca pod uwagę interesu Polski.

W niedzielę, 7 maja, PO, Nowoczesna, KOD, PSL, SLD zgromadziły tysiące osób na ulicach w proteście przeciwko wyprowadzeniu Polski z UE.

Są jakieś granice absurdu.

Krystyna Pawłowicz liczy na rozpad Unii, a flagę UE ma za szmatę. Prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany z list PiS, nie wykluczył, że Polska w najbliższej przyszłości może stanąć przed koniecznością zorganizowania referendum w sprawie wyjścia z Unii.

Proszę mnie zwolnić z obowiązku komentowania wypowiedzi moich kolegów. Ja mam na ten temat inne niż oni zdanie. Uważam jednak, że funkcjonowanie Unii bez głębokiej reformy jest niemożliwe i w przypadku utrzymania obecnych tendencji doprowadzi do jej rozpadu.

Czy Polska powinna przyjmować uchodźców zgodnie ze zobowiązaniami?

Przyjęliśmy dwie fale uchodźców po wojnach czeczeńskich, przyjmujemy migrantów ekonomicznych z Ukrainy. Według unijnej agencji Eurostat w 2014 r. Polska była drugim po Wielkiej Brytanii krajem UE pod względem liczby przyjętych migrantów.

A uchodźców z Syrii powinniśmy przyjmować?

Najważniejsze jest bezpieczeństwo Polski. W sprawach uchodźców obowiązują nas ratyfikowane konwencje międzynarodowe i od lat z tego obowiązku się wywiązujemy. Nie widzę żadnego powodu do stygmatyzowania Polski w tej sprawie.

Czy zajmuje się pani sprawą katastrofy smoleńskiej w Parlamencie Europejskim?

Tak.

Potrzebna jest pomoc międzynarodowa w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej?

Tak. Podobnie jak potrzebna była rządowi Holandii w śledztwie w sprawie MH 17 (samolotu zestrzelonego rosyjską rakietą nad Ukrainą – red.).

—rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

(fot. „Rzeczpospolita”)

20160511_RZECZPOSPOLITA_PIS_ZAKLOC_01_681807940

Powiązane wpisy

Leave a Reply