Przekraczanie Rubikonu

Trwa postępowanie sądowe w sprawie, którą Janusz Kaczmarek wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu za słowa wypowiedziane trzy lata temu. Katastrofa smoleńska, w której Prezes PiS stracił brata – bliźniaka i wielu przyjaciół zdarzyła się rok temu. Przygnieciony rozpaczą i koniecznością ratowania chorej mamy Jarosław Kaczyński skorzystał z pomocy specjalistów i nowoczesnej farmakologii. Wszyscy byliśmy świadkami okoliczności i powodów tej decyzji, wiedzieliśmy, kiedy do niej doszło. Jarosław Kaczyński poinformował o tym opinię publiczną.

Dla gruntownego zbadania okoliczności sprzed trzech lat, wykorzystując zdarzenie późniejsze, sprzed roku, sąd zarządził badanie psychiatryczne pozwanego. Jak zasugerował Ryszard Kalisz – na wniosek strony, nie z urzędu. Motywów postępowania Kaczmarka nie chcę komentować – nie szanuję go. Prawnicy pobierają jednak naukę logiki i mogą z niej korzystać, odrzucając wnioski absurdalne. Ta sprawa ma oczywisty polityczny charakter, jest próbą zdyskredytowania znanego polityka poprzez sugestię ułomności, niepełnowartościowości. Władza sądownicza, abstrahując od powszechnie znanych, wyjątkowo dramatycznych i niemających nic wspólnego z rozstrzyganą sprawą – okoliczności, wskazuje, że świat nie znosi pustki. Wraz z postępującą destalinizacją Rosji (wg diagnozy ministra Sikorskiego) stalinizm przekrada się do nas.

Ta sprawa ma jednak dla mnie jeszcze jeden, znacznie poważniejszy aspekt. Polska przeżywa zapaść zdrowia publicznego, brak badań przesiewowych wielu schorzeń. Plagą cywilizacyjną stają się choroby psychiczne. Nie chwilowe załamania spowodowane straszliwą tragedią, jak w przypadku Jarosława Kaczyńskiego. Długotrwałe, przewlekłe, nigdy niezdiagnozowane i nie poddane terapii, choroby psychiczne dzieci, młodzieży, dorosłych. Pogłębiane warunkami życia, stresem, „wyścigiem szczurów”. Przykład człowieka utożsamianego z siłą, który pokazuje, że można i trzeba pokonywać rozpacz, mógłby skłonić wielu do pójścia jego śladem. Tak jak walka profesora Religi z nowotworem dała nadzieję i siłę jego współtowarzyszom niedoli bardziej niż najdroższe kampanie marketingowe. Empatia władz, mediów i społeczeństwa w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego mogła wielu chorych utwierdzić w przekonaniu, że warto się leczyć, że nikt nie wykorzysta ich słabości przeciwko nim w wyścigu o władzę, posadę, wpływy, miejsce w kolejce i życiu towarzyskim.

Pozwólcie Państwo, że opiszę doświadczenie, które przeżyłam we wczesnej młodości. Miałam wówczas 15 lat. Wybrałam się w odwiedziny do koleżanki, coś w jej wcześniejszym zachowaniu nie dawało mi spokoju. Nikt nie odpowiadał na pukanie do drzwi, na szczęście nie były zamknięte na klucz. W mieszkaniu znalazłam nieprzytomną koleżankę, obok łóżka leżała pusta fiolka po środkach nasennych. Udało się ją uratować. Do dziś pamiętam nieobecne, zrozpaczone spojrzenie jej matki, znanej z rozsądku i opanowania kobiety. Tę opowieść dedykuję sędziom, Januszowi Kaczmarkowi Ryszardowi Kaliszowi, popisującemu się w „Kropce nad i” kalamburami o równości obywateli wobec prawa. Jego wypowiedź pozwalała zrozumieć różnicę między wiedzą i mądrością.

Pozytywna reakcja na wyznanie Jarosława Kaczyńskiego mogła wpłynąć na życie wielu rodzin. Tak się jednak nie stało. Nie musimy poddawać się socjotechnice władzy. Brońmy się przed barbarzyństwem.

Anna Fotyga

Powiązane wpisy

Leave a Reply