Premier Tusk oszukuje Polaków

W artykule „Sojusznicy i wartości” opublikowanym na stronie internetowej www.pis.org.pl Prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawia swoją ocenę sytuacji w jakiej znalazł się sześć lat po wejściu do UE region Europy Środkowej i Wschodniej. Pisze o neoimperializmie Moskwy i oznakach spadku zainteresowania naszą częścią świata ze strony USA, ocenia skuteczność działania UE.

Tym spośród Państwa, którzy nie zajmują się na co dzień polityką zagraniczną wyjaśniam, że diagnoza postawiona przez pana Jarosława Kaczyńskiego dla większości europejskich analityków i polityków nie jest w najmniejszym stopniu zaskakująca. Krytycznie oceniali sytuację w liście do Baracka Obamy przywódcy większości państw regionu, w tym Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Ten list, przypominam, uzyskał również pozytywną opinię śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Podobnie wypowiadają się Richard Pipes, Władimir Bukowski, Halford Mackinder, Simon Araloff.

O co więc chodzi w podniesionym przez Platformę Obywatelską, w tym samego Donalda Tuska krzyku?

ANI JEDNYM ZDANIEM SWOJEGO ARTYKUŁU PREZES PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI NIE ODNOSI SIĘ DO POLITYKI ZAGRANICZNEJ PROWADZONEJ PRZEZ OBECNY RZĄD.

Wbrew marzeniom premiera Tuska Jarosław Kaczyński nie skupia się na własnym boisku, pokazuje jak bardzo nasza część świata wpleciona jest w sieć globalnych interesów, definiuje interesy wielkich graczy, które są dla nas zagrożeniem, opisuje jak śp. Prezydent RP i jego rząd starali się takim tendencjom w polityce międzynarodowej przeciwstawiać.

Mówiąc o tym, że artykuł łamie konsensus w polityce zagranicznej premier Tusk zdołał mnie szczerze rozbawić. Zarówno premier, jak i jego otoczenie znaleźli się w pułapce, którą sami sobie przygotowali. Taki los spotyka polityków, którzy bawią się w tworzenie „narracji”, gry pozorów w polityce zagranicznej. Najpierw mówiło się, że priorytety w polityce zagranicznej , które realizuje Platforma są identyczne jak w poprzednich latach. Zmienił się tylko „styl”. Potem doszło „poprawianie relacji z sąsiadami”. Premier i minister spraw zagranicznych ogłaszali, że „będziemy współpracować z Rosją taką. jaka jest”. Nie będziemy zadawać kłopotliwych pytań, wytykać niekonsekwencji, wykorzystywać naszej pozycji w UE i NATO do wymuszania działań, które respektują nasze podstawowe, powtarzam- podstawowe interesy. Takie jak prawda o Katyniu, współpraca surowcowa bez szantażu, traktowanie Polski jak suwerennego partnera, nie „bliską zagranicę”. Tak dochodzimy do kwestii godności w relacjach międzyludzkich i międzypaństwowych. Minister Sikorski podczas swojej wizyty w Moskwie został odprawiony od drzwi Kremla, nie mógł go zwiedzić. Przeciętny Polak niewiele wie o niuansach gier dyplomatycznych. Nie zdaje sobie sprawy, jak wielkim afrontem, lekceważeniem ministra, a co za tym idzie Polski, była ta sytuacja. Minister we właściwym sobie dobrym stylu, z chłopięcym, szerokim uśmiechem, bez zaciskania zębów przełknął ten afront. Mamy ministra spraw zagranicznych, który raz mówi, że Gazociąg Północny można porównać z paktem Ribbentrop-Mołotow, za chwilę, że będziemy współpracować z Rosją taką, jaka jest. Raz mówi, że powinniśmy przyjąć Rosję do NATO (ale to się nie liczy, bo to było tylko tak sobie, kiedy chciał zostać sekretarzem generalnym NATO), a raz gromi ją za manewry „Zapad”. To duża amplituda nastrojów, jak na ministra spraw zagranicznych. Ten styl podoba się jednak premierowi.

Śledztwo smoleńskie

Ilekroć Federacja Rosyjska uzna, a robi to najczęściej pod wpływem jakiejś zewnętrznej presji, że należy przekazać Polsce partię dokumentów, w trybie pilnym, jako listonosz, jedzie polski minister konstytucyjny Jerzy Miller. To zrozumiałe, jest szefem polskiej komisji. Czy jak będziemy mieli partię dokumentów dla Rosjan, to wezwiemy Władimira Putina? A dlaczego nie? Jest odpowiednikiem ministra Millera w kwestiach wyjaśniania przyczyn katastrofy. Premier Tusk ustawił komisję w nierównej pozycji dla wygody naszego partnera. Może chciał „wyciszyć” takie pytania, jakie powyżej zadałam. Wiadomo, że Putin jest ważniejszy niż Miller, wiadomo, kto ma jeździć i czekać. Czy to taką rację stanu ma reprezentować Jarosław Kaczyński rezygnując z powszechnie akceptowanej w demokracji wolności wyrażania poglądów o sprawach globalnych? Taką wyprzedzającą służalczość?

A teraz przykłady konsensusu w polityce zagranicznej w przeszłości. Premier Donald Tusk twierdzi, że za sprawą Jarosława Kaczyńskiego ten konsensus został złamany. Premier Donald Tusk oszukuje Polaków.

Oto przykłady:

  1. W 2006 r. sześciu byłych ministrów spraw zagranicznych opublikowało poza granicami Polski list krytykujący wprost politykę zagraniczną śp. Prezydenta i rządu PiS.
  2. Jesienią 2006 roku odbywał się szczyt NATO w Rydze. Na szczyt leciał prezydent w towarzystwie ministra spraw zagranicznych i ministra obrony, czyli mnie i ministra Sikorskiego. W pierwszym dniu tradycyjnie odbywały się ważne, nieformalne, polityczne kolacje. Osobno prezydentów/premierów, osobno ministrów spraw zagranicznych i, również osobno, ministrów obrony. W nagłym trybie chęć odwiedzenia Polski i odbycia ze mną rozmów w tym terminie zgłosił niemiecki minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier. Zaproponował, że po rozmowach, na drugi dzień (już po kolacji ministrów NATO) jego samolotem polecimy na Łotwę. Odmówiłam, proponując inne terminy. Ministra niemieckiego na kolacji w Rydze nie było. W polskich mediach niemal mnie zlinczowano za odmowę przyjęcia wizyty, nie dopuszczono moich wyjaśnień. Najgłośniej, w pogardliwych słowach krytykował ówczesny wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (np. na łamach „Rzeczpospolitej”), który w tym okresie przebywał w Berlinie i rozmawiał z ministrem Steinmeierem. No cóż. Minister Sikorski, jako mój następca, nie miał podobnych dylematów. Poleciał samolotem Luftwaffe ze Steinmeierem stawiać twarde warunki unijne Kijowowi. Czy to taką rację stanu miał popierać Prezes Jarosław Kaczyński?
  3. Największym znanym w historii polityki zagranicznej i najtragiczniejszym w skutkach złamaniem konsensusu była gra Donalda Tuska i innych ważnych przedstawicieli jego obozu z Rosjanami w sprawie obchodów katyńskich, przeciw własnemu Prezydentowi. Pana miejsce, Panie Premierze w Smoleńsku, po katastrofie, było w pozycji na baczność, w błocie i ciemności przy ciele Prezydenta, a nie w uścisku Putina. Z tego uścisku już się Pan nie wywinie. Nie zazdroszczę Panu.

Śp. Prezydent RP Lech Kaczyński w swoich misjach zagranicznych kierował się żelazną zasadą. W czasie pobytu za granicą nie odnosił się publicznie do spraw krajowych, nigdy nie krytykował rządu, nawet jak się nie zgadzał. Wszyscy tę zasadę respektujemy. Prezes PiS chciał, by jego wizja sytuacji Europy Środkowej i Wschodniej trafiła do kręgów opiniotwórczych na świecie. Z troski o los naszego regionu, jako kontynuator idei I Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”, myśli i polityki Lecha Kaczyńskiego.

Eurodeputowani PiS uznali ten artykuł za ważny głos w debacie, przesłali swoim kolegom. Parlament Europejski określany jest m.in. jako „forum debaty”. Przekazaliśmy artykuł dyplomatom i innym politykom. Właśnie z tego powodu Prezes odniósł się w artykule do EŚiW, niewiele mówił o Polsce, nie krytykował jej władz. Platforma Obywatelska podniosła niebywałą wrzawę, próbując narzucić kłamliwą interpretację artykułu. Pan znów oszukuje Polaków, Panie Premierze.

Anna Fotyga

Powiązane wpisy

Leave a Reply