Pan Minister Mikołaj Dowgielewicz…

Pan Minister Mikołaj Dowgielewicz stwierdził, że Polska ma dobrą strategię pozyskiwania stanowisk unijnych

Dyskusja na temat polskich osiągnięć w unijnej dyplomacji nabiera wigoru. Temat jest istotny, bo rezultaty rekrutacji wewnątrzunijnej są oczywistym probierzem wpływów państwa na arenie międzynarodowej. W takich chwilach liczy się siła ekonomiczna i polityczna państwa. Podbić stawkę mogłyby róznego typu „karty przetargowe” zachowane przez obóz władzy jako atuty w wielostronnych negocjacjach. W trakcie sprawowania funkcji premiera przez Jarosława Kaczyńskiego udało się nam zebrać kilka waznych atutów:

a/ utwierdzenie partnerów, że jesteśmy zdolni, jak każdy poważny, liczący się gracz na arenie międzynarodowej, do skutecznego wetowania przedsięwzięć sprzecznych z naszym interesem (PCA II Unia-Rosja).

b/ jesteśmy zdolni, pomimo ogromnych oporów ze strony licznych partnerów międzynarodowych (i co bardziej oportunistycznych krajowych) do skutecznego forsowania przedsięwzięć służących naszym interesom (np. negocjowanie umowy o tarczy antyrakietowej z USA)

c/ w ważnych dla nas kwestiach jesteśmy zdolni do cichego, niemedialnego formowania skutecznych koalicji blokujących niekorzystne dla nas decyzje organizacji międzynarodowych (gry na forum Rady praw Człowieka ONZ , ale przede wszystkim członkostwo w OECD dla wybranych państw, w tym Rosji) O tym ostatnim fakcie opinia publiczna dowiedziała się dopiero wtedy, gdy rząd Tuska w jednostronnym geście dobrej woli zdjął polskie weto. Teraz mogłoby się przydać.

Kadencja koalicji PO-PSL zaczęła się od ustępstw we wszystkich wymienionych powyżej sprawach. Myslę, że spin doktorzy Platformy zorientowali się, że kolejne ustępstwa muszą już mieć „wyglądające” wiarygodnie uzasadnienia negocjacyjne. Fantastycznym uzasadnieniem jest zawsze walka o stanowisko dla Polaka. Specjalnością rządu jest kandydowanie aktualnych notabli na ważne stanowiska.

Kandydowanie Radosława Sikorskiego na stanowisko sekretarza generalnego NATO spowodowało „mainstreamową” politykę wobec członkostwa w NATO naszych wschodnich sąsiadów, postulat członkostwa Rosji itp. Stanowisko dla Jerzego Buzka oznaczało jednoczesną zgodę na pełnienie tej funkcji przez Martina Schultza w drugiej części kadencji. To polityk znany z wielu krytycznych wobec Polski wypowiedzi.

Wreszcie pan minister Mikołaj Dowgielewicz. Jest naszą główną siłą i odpowiedzialnym za sprawy unijne, w tym obsady stanowisk. Przypomnę, że w roku 2007 wynikła kwestia jego jednoczesnego zatrudnienia w polskim rządzie i w Komisji Europejskiej (wówczas była mowa o jego urlopie). Kto teraz ocenia, ile stanowisk ambasadorskich warto poświęcić dla posady, o którą minister Dowgielewicz zabiega dla siebie?

Polska ma dobrą strategię. Minister Dowgielewicz jest „ostrożnym optymistą”.

Anna Fotyga

Powiązane wpisy

Leave a Reply